Na początku wchodzi jak masło, jest nostalgicznie i magicznie. Potem opowieść o zamierzchłych czasach (kulturystyka) się kończy i jest Hollywood - przeleciałem z rozpędu, a potem etap polityki - nie dałem rady, przebiegałem tylko oczami, okropne nudy. Jako całość książka daje do myślenia, a przecież nikt by się tego po niej nie spodziewał :) Wrażenie robi zwłaszcza (trochę nazbyt lansowana) siła charakteru Arnolda.